Czy Polsce grozi kryzys w 2026? HOROSKOP 2026

Zapraszam do obejrzenia filmu z moimi spostrzeżeniami na temat nastrojów geopolitycznych i ekonomicznych w nadchodzącym roku. Dla osób, które wolą wersję pisaną, wrzucam poniżej transkrypcję filmu.

Powiem wam coś wprost: od jakiegoś czasu mam wrażenie, że żyjemy w świecie, który zaczyna się delikatnie kruszyć, tylko że robi to bardzo cicho. Bez wielkich wybuchów i haseł w wiadmościach uświadamiających nam, że oto jesteśmy już w kryzysie. Po prostu codzienność z dnia na dzień robi trochę mniej stabilna niż wczoraj, a rzeczy, które do tej pory jakoś się trzymały, już ledwo zipią, a my dalej udajemy, że wszystko jest okej, bo przecież „jakoś to działa”.

2025 był dla mnie takim momentem, kiedy zaczęłam to widzieć dużo wyraźniej. Jakby ktoś podkręcił kontrast. A w nadchodzącym roku mam przeczucie, że to będzie moment, kiedy już nie będzie się dało zamieść pod dywan niektórych spraw. Nie koniecznie jako katastrofa czy wojna chociaż… takiej ewentualności nie wykluczam. I właśnie o tym chcę dzisiaj pogadać.

W 2025 mieliśmy już mały przedsmak, tego co nas czeka, ale było to tylko jak sprawdzanie temperatury w morzu dużym palcem u stopy. Teraz zostaniemy wszyscy wrzuceni na głęboką wodę bez możliwości powrotu, ponieważ żadna z planet pokoleniowych już się nie będzie cofać do poprzednich znaków. Możemy już tylko brnąć głębiej i głębiej. I to jest astrologicznie kluczowe: brak cofania to również brak powrotu do „starych rozwiązań”. Przejście w podobnym czasie wielu planet pokoleniowych do innych znaków sprawia, że nagle dla wszystkich ludzi zmienia się zabarwienie całego dużego okresu. Trochę jak zamknięcie jednej epoki i otworzenie kolejnej. Przechodzimy z sytuacji, gdy jeszcze niedawno, planety zewnętrzne znajdowały się w polaryzacji żeńskiej- bardzo biernej i statecznej, do sytuacji, gdy wszystkie znajdą się w polaryzacji męskiej- bardzo aktywnej i idącej po swoje, nie oglądającej się na innych ani czy "wypada". 


Nie wiem czy wy też to zauważyliście, ale w moim odczuciu tkwimy już po uszy w kryzysie ekonomicznym, różnica jest taka, że zamiast spektakularnego upadku jakiejś ogromnej korporacji czy banku, zostaliśmy ugotowani żywcem jak ta przysłowiowa żaba. Gdzie nie spojrzę w moim mieście cały czas zwija się jakiś interes, wszędzie widzę tabliczki „wynajmę”, firmy weszły w tryb redukcji a sam rynek pracy zaczyna kuleć.

I to nie są już pojedyncze przypadki. To jest vibe całego systemu. Jakby coś, co działało „od zawsze”, zaczynało trzeszczeć w każdej śrubce. I mam wrażenie, że w 2026 ten dźwięk będzie dużo głośniejszy. Świat, w którym żyjemy, zaczyna być miejscem bardzo intensywnej reorganizacji i nawet jeśli konflikt zbrojny nie rozprzestrzeni się na kolejne kraje i nic bezpośrednio w Polsce nie będzie wybuchać, to możecie być pewni, że właśnie zza kurtyny, będą się zmieniać różne kwestie. Odwracając przy tym naszą uwagę czymś zupełnie innym, niczym zawodowy iluzjonista. Powoli, po jednym paluszku, aż zabiorą całą rękę a my nawet się nie zorientujemy. I jest to jest bardzo typowe dla Neptuna: zmiany dzieją się cicho, miękko, mgliście, a skutki są twarde i namacalne.

Politycznie też robi się gorąco. I to nie tylko na poziomie konferencji prasowych czy nagłówków w mediach. Bardziej na poziomie napięcia między ludźmi. Widzę to w rozmowach, w komentarzach, w spojrzeniach. Jesteśmy na etapie, gdzie każdy czuje, że coś się święci, ale nikt nie wie dokładnie co. Siedzimy jak na szpilkach i obserwujemy siebie nawzajem jakbyśmy byli potencjalnymi przeciwnikami, a nie ludźmi żyjącymi w tej samej rzeczywistości.

Do tego stworzył się ogromny, tak naprawdę światowy problem w systemie szkolnictwa. Młode pokolenie, które właśnie wchodzi w dorosłość, całe grupy ludzi, które latami były karmione wizją „ucz się, zdobądź zawód, a potem będzie stabilnie”. Teraz wchodzą na rynek pracy i trafiają na ścianę, gdzie często nie liczy się to, czego się nauczyły, tylko to, jak szybko potrafią się dostosować do świata, w którym to AI rozdaje karty. Z resztą wszyscy jedziemy na tym samym wózku.

Cały system, w którym tkwiliśmy do tej pory, zaczyna pękać i przeciekać. I mam wrażenie, że to już nie jest pytanie „czy”, tylko „jak szybko” i „jak boleśnie”. Bo jest spora szansa, że jednak nie będzie to jedno spektakularne wydarzenie, tylko cały proces. Choć ja osobiście przyglądam się tej sprawie z niepokojem a to za sprawą powrotu układów planet z czasów, które historycznie nie kojarzą się jako piękne i harmonijne.

Co nas czeka w 2026? Uran na dobre rozsiądzie się w Bliźniętach. Z czysto astrologicznego punktu widzenia Uran w Bliźniętach na pewno bardzo mocno namiesza w USA. Nie zdziwiłabym się mocno, gdyby powstał konflikt wewnętrzny prowadzący do wojny domowej, gdyby zdecydowali się na jakiś bardziej jawny konflikt zbrojny z innym krajem, albo jakby zaangażowali się bardziej w już istniejące konflikty zbrojne. Po tym, co mogliśmy obserwować przez ostatnie miesiące, są to scenariusze całkiem prawdopodobne.

Po ostatnim wejściu Urana do Bliźniąt, czyli w 1942 USA dołączyło do II Wojny Światowej. Jako ciekawostkę dodam, ze gdy zaczęła się wojna w 1939 pluton był zaraz na początku lwa czyli w opozycji do obecnej pozycji, kiedy mamy Plutona na początku wodnika.

Uran w Bliźniętach dla USA jest także powrotem melodii z 1861, czyli Wojny Secesyjnej, a jeszcze wcześniej z 1775, czyli Wojny o Niepodległość Stanów Zjednoczonych.

W międzyczasie warto podkreślić, że Uran w Bliźniętach, w połączeniu z kolejnym zestawem planet o których sobie zaraz powiemy, może być związany z chaosem informacyjnym, wojnami narracyjnymi i dezinformacją. Myślę, że jest to bardzo ciekawe, szczególnie w kontekście tego, że rozwój AI sprawił, że obecnie bardzo ciężko jest rozróżnić coś co zostało sztucznie wygenerowane od tego co jest prawdziwe. Obawiam się, że od teraz w razie jakichkolwiek konfliktów zbrojnych, AI stanie się głównym narzędziem używanym do manipulacji faktami, tak, że nikt nie będzie w stanie zweryfikować prawdziwości informacji. Nie będzie wiadomo co jest prawdą, a co propagandą i za jaką stroną się opowiedzieć.

No ale oprócz tych historycznych powiązań, Trump również może odczuć Urana w Bliźniętach na bardzo osobistym poziomie, ponieważ sam ma tam słońce. Nie zdziwiłabym się gdyby podupadł w najbliższym roku na zdrowiu i miał ogólnie cięższy czas.

Robi się ciekawie, prawda? To słuchajcie dalej.

Na naszym własnym podwórku też lekko nie będzie, a to za sprawą koniunkcji Saturna i Neptuna w Baranie. Przedstawię wam mały rys historyczny, żebyście zobaczyli zrozumieli szerszą perspektywę. Ostatnie takie koniunkcje wywierały na Polskę znaczny wpływ, szczególnie jeśli chodzi o ustrój, dlatego podobnego scenariusza spodziewam się i tym razem. Możemy się wspólnie cofnąć do kilku poprzednich takich sytuacji. Ostatnia, w sumie potrójna koniunkcja, miała miejsce w 1989 i zgrywa się idealnie z posiedzeniami Okrągłego Stołu i upadkiem Muru Berlińskiego. Wcześniej, podczas koniunkcji z 1952/1953 roku w Polsce mieliśmy ogromną zmianę, ponieważ był to czas utworzenia Polskiej Republiki Ludowej. Był to równocześnie czas kiedy zmarł Stalin i urodził się Putin. W 1917 idealnie podczas tej koniunkcji miała miejsce Rewolucja Październikowa i tym samym do władzy doszedł Lenin. Jeśli połączycie sobie kropki, to łatwo domyślić się, ze coś się święci. A, no i nie zapomnijmy o gwieździe wieczoru czyli o koniunkcji, podczas której Austria, Prusy i Rosja zaczęły rozbiory Polski.

Zauważcie, że wcześniejsze koniunkcje Saturna i Neptuna nie wystąpiły w znaku Barana. A w tym roku owszem. Baran sam w sobie wskazuje na inicjatywę, agresję i działanie „odważne, szybkie, pierwsze w kolejności. W uproszczeniu, jest to po prostu znak wojownika i wojny.

Historia sugeruje, że zmiany w Polsce będą prawdopodobnie w jakiś sposób powiązane z Rosją, co oznacza, że wydarzenia geopolityczne w najbliższym regionie mogą wpływać na wewnętrzne struktury naszego państwa. Iluzje polityczne lub obietnice systemowe mogą się w tym czasie rozpaść, a społeczeństwo będzie musiało zmierzyć się z „gołą rzeczywistością”. Myślę, że całkiem możliwa jest nowa forma organizacji władzy lub procedur państwowych np. jako reforma systemu wyborczego, zmiany w konstytucji lub nowelizacje prawa wpływające na funkcjonowanie państwa. Świetnie to było widoczne po ostatniej akcji prawnego uznania małżeństw homoeseksualnych i tym samym ustanawiając precedens do uznawania prawa Unii ponad Konstytucją i przepisami krajowymi.

Ten Neptun w Barania przysuwa mi na myśl korzystanie podczas wojny czy ataku z zasłony dymnej lub innej formy podejścia do przeciwnika, w taki sposób żeby się w ogóle nie zorientował. Wiecie, Saturn jest uosobieniem zasad, reguł i obowiązującego prawa, które trzeba przestrzegać. Dlatego kiedy Saturn jest w koniunkcji z Neptunem, w naturalny sposób jesteśmy bardziej podatni na ingerencję zewnętrznych państw w nasze własne interesy i prawa.

Myślę, że całkiem prawdopodobne jest to, że ten Uran w Bliźniętach, tak mocno znaczący dla USA, może przybrać formę wtranżalania się w nasze lokalne, europejskie biznesy. Stany mogą ze swojej strony wprowadzać jakiś nieprzewidywalny element zewnętrzny, który w Polsce odbije się np. w polityce lub energetyce.

Ale jak to będzie dokładnie wyglądać? Czas pokaże.

No ale, żeby nie było tak pesymistycznie i wojennie przez cały czas, dorzućmy sobie na osłodę trygon Pluton-Uran, który będzie miał miejsce w lipcu. Czeka nas skok technologiczny na sterydach. Może się zrobić naprawdę futurystycznie. Żyjemy w niesamowicie ciekawych czasach, w których przechodzimy od: jednego telewizora na całą wioskę, przez przewijanie kaset ołówkiem i pojawienie się smartfonów, aż po AI, które jakby nie patrzeć pośrednio już teraz zabiera ludziom pracę i tworzy większość treści dostępnych obecnie w internecie. Cokolwiek gotowało się przez ostatnie lata pod względem technologicznym, teraz będzie miało swój czas na to, żeby stanąć w świetle reflektorów. Osobiście patrzę na to z jednej strony z zachwytem i niedowierzaniem, ale z drugiej strony czuję jednak lekki strach i dystans w kontekście tego, dokąd dalej zaprowadzi nas ta ścieżka i czy faktycznie, w ostateczności dobrze na tym wyjdziemy jako społeczeństwo.

Tak podsumowując, mam poczucie, że 2026 to będzie rok, w którym wiele osób poczuje to bardzo osobiście. Już nie tylko „gdzieś tam w wiadomościach”, ale w portfelu, w pracy, w swoich prawach i w poczuciu bezpieczeństwa.

Nie mówię tego, żeby straszyć. Mówię to, żebyśmy nie byli zdziwieni. Bo najgorsze, co można zrobić w czasie zmian, to udawać, że ich nie ma. A najlepsze – to nauczyć się poruszać w nich świadomie, krok po kroku, bez paniki, ale też bez naiwności. Obserwujcie z większą świadomością świat dookoła, bo oto jesteście świadkami nadchodzących historycznych przełomów.

Next
Next

Słynni w historii- astrolodzy, o których nikt nie mówi